Bez tytułu
Wlasnie wrocilam do domciu. Aneta mi wczoraj napisala, ze prosi mnie zebym wpadla i posiedziala z Nia. Dzis od razu po obiedzie polecialam. Otwarla mi drzwi zaplakana, cala drzala. Objelam Ja moco i plakalam razem z Nia... Przeciez i tak cokolwiek bym nie powiedziala nie zmieni tego co sie stalo.
O nic nie pytalam. W koncu sama powiedziala co dokladnie sie stalo. Pewnie poprostu potrzebowala porozmawiac o tym.
Byla mgla, Marcin wcale szybko nie jechal, nigdy nie jezdzil. Nie zauwazyl jadacego z przeciwka tira... Mial zlamane dwie nogi i uszkodzona czaszke. Poduszka powietrzna sprawila, ze nie okaleczyl twarzy ale sila z jaka sie otwarla wgniotla glowe w zaglowek. W szpitalu mial jeszcze operacje.Lekarze trwierdza, ze to zalezy od organizmu, silniejszy organizm by przezyl.
Aneta kilka dni prze wypadkiem miala sen snilo Jej sie, ze przyjechala do domu i miala isc z Marcinem na koncert. Czekala na Niego. Po jakims czasie zobaczyla, ze biegnie w Jej strone usmiechniety. Podszedl do Niej powiedzial "Przepraszam" i zniknal... Przypadek?