Bez tytułu
Pod koniec tygodnia dopadl mnie jakis dziwaczny nastroj. Mozliwe, ze to wina pogody... najpierw cieplo a teraz zimno i pada. Tak bardzo brakowalo mi P. Mialam ochote wtulic sie w Niego a On byl daleko... Najgorsze bylo to, ze wiedzialam, iz nie przyjedzie na weekend.
W piatek rano dostalam smsa "Wstawaj Kochanie bo spoznisz sie do pracy" Odpisalam, ze wstalam i sie ubieram, kolejny sms "pada u Was bo u nas leje?" odpisalam, ze pada, nastepny sms "robisz sobie kawke?" odpisalam, ze nie bo nie ma smietany i sms "to rob mi kawke i otwieraj drzwi:)" szczeka mi opadla. Polecialam do drzwi i zobaczylam Go bylam tak szczesliwa, ze myslalam ze serducho mi z radosci wyskoczy. Jaki On jest Kochany... :)
W piatek znow przyjezdza :)
Pochowalam golfy i zimowe swetry... chyba bede je musiala przeprosic bo pogoda fatalna :/